Sao Paulo przywitało mnie deszczem. Pani Sylwia czekała już na lotnisku, więc szybki papierosek i do samochodu. Akurat trafiliśmy na godziny szczytu, więc przejazd do hotelu zajął około godziny. Korki, korki, korki...
Hotel podobno w bezpiecznej dzielnicy. Podobno można nawet wieczorami wychodzić.
Na razie zrobiłem tylko mały reknesans. Pochodziłem po kilka przecznic wokół hotelu. Znalazłem McDonalds'a - zatłoczony.
I ogromne centrum handlowe. Ceny kosmiczne, ale może dlatego, że to dzielnica biznesowa.
Jutro zobaczymy co słychać na targach.