Wylot z Monachium opóźniony. Siedzieliśmy w samolocie prawie 2 godziny. Okazało się, że była awaria dostępu do internetu, a bez tego (jak mówił kapitan) nie można polecieć. W końcu jednak udało się wystartować. Miejsce przy wyjściu awaryjnym. Dużo miejsca na nogi.Trochę Lufthansa się nie spisała z indywidualnym sysytemem rozrywki, ale jakoś dało się przeżyć.
12 godzin spokojnego lotu w nocy, w większości przespanego.